We wrześniu 2019 podczas szczytu ONZ w Nowym Jorku opublikowano specjalny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) „ Oceany i kriosfera w zmieniającym się klimacie". Nad jego sporządzeniem pracowało 104 specjalistów z 36 krajów. Dokument prezentuje zagadnienia związane z zanikiem lodu morskiego, lodowców i lądolodów, wzrostem poziomu morza, stanem morskich ekosystemów, topnieniem wiecznej zmarzliny oraz zmianami zachodzącymi w rejonach wysokogórskich. Jak można było się spodziewać, jego konkluzje nie są optymistyczne. Okazuje się, że w wyniku zmian zachodzących w związku ze zmianą klimatu poziom mórz rośnie ponad 2 razy szybciej niż w XX wieku, proces topnienia lodowców i lądolodów przyśpiesza, nasila się także zakwaszanie oceanu. Z ich skutkami będą musieli sobie radzić nie tylko mieszkańcy terenów nadmorskich czy wysokogórskich, ale my wszyscy. Dlaczego naukowcy interesują się stanem oceanów i lodowców?
Mimo że mogą się one dla przeciętnego Europejczyka wydawać odległe i niedostępne, to procesy, którym podlegają, w sposób bezpośredni i pośredni oddziałują na pogodę, klimat, zdrowie, dostępność wody pitnej, możliwości uprawy roślin, wytwarzanie energii, transport, handel, rekreację i turystykę. Na czym polegają zachodzące zmiany?
lodowców i lądolodu w latach 2006–2016. Dane, które zawiera są alarmujące. We wspomnianym czasie w wyniku topnienia Grenlandia traciła średnio 278 gigaton lodu (1 gigatona to miliard ton), Antarktyda 155 gigaton, a lodowce górskie liczone razem 220 gigaton rocznie. Co gorsza proces ten przyśpiesza. Topnienie lądolodu na Grenlandii było w ostatnich 10 latach dwukrotnie wyższe niż w poprzedniej dekadzie, na Antarktydzie aż trzykrotnie. Zdaniem autorów raportu w ciągu następnych 30 lat objętość lodowców i lądolodu nadal będzie się kurczyć i to w postępującym tempie. Spowolnienie tego procesu zależy od tego, czy uda nam się ograniczyć emisję gazów cieplarnianych.
Co się dzieje z wodą pochodzącą z topniejących lodowców?
Kurczenie się północnej czapy lodowej w odległej Arktyce może wydawać się zjawiskiem, które nie ma wpływu na życie w Polsce. Tak jednak nie jest
Ilość lodu, znajdującego się na obszarach podbiegunowych wpływa na zmiany i anomalie pogodowe, które dotykają i nas. Jak to możliwe? Ma to związek z tzw. prądem strumieniowym, czyli strumieniem powietrza (napędzanym przez różnicę temperatur pomiędzy zimną Arktyką i relatywnie cieplejszymi średnimi szerokościami geograficznymi), który przemieszcza się z zachodu na wschód na wysokości rzędu 10 km z prędkością do 300 km/h. Prąd strumieniowy wpływa na regularne zmiany wyżów i niżów odpowiedzialnych za zamiany pogody w średnich szerokościach geograficznych. Jak zauważają naukowcy, obecnie w wyniku kurczenia się zasięgu występowania lodu i podwyższenia temperatury w Arktyce, prąd ten zamiera. Jeśli temperatury za kołem podbiegunowym rosną, maleje różnica temperatury pomiędzy północą a południem. W efekcie prąd strumieniowy, który odpowiada za ruch niżów nad Europą, Ameryką Północną i Azją, zaczyna zwalniać i kluczyć. Dociera coraz dalej na południe i północ, a jego spowolnienie powoduje, że masy ciepłego suchego powietrza z południa lub chłodnego i wilgotnego z północy dłużej utrzymują się nad danym obszarem. W miarę ocieplania się Arktyki będziemy mieć więc do czynienia z coraz częstszymi i długotrwałymi zdarzeniami pogodowymi o charakterze ekstremalnym.
Skoro wzrasta poziom oceanów, to może przynajmniej skorzystają na tym ryby i zwierzęta morskie?
Odpowiedź, jakiej udzielają naukowcy, jest jednoznacznie negatywna. Zjawiska zachodzące w oceanach i kriosferze ujemnie odbijają się na wielu gatunkach roślin oraz zwierząt. Pod wpływem topnienia lodowców i wzrostu temperatury wody w oceanie będzie coraz mniej miejsca dla zwierząt przystosowanych do warunków panujących w Arktyce. Dotyczy to w równym stopniu morskich ssaków, jak i ptaków czy ryb. Podobna sytuacja dotyczy Antarktyki, gdzie kryl – a więc podstawowe pożywienie pingwinów, fok i wielorybów – zmniejsza zasięg swojego występowania. W przeciągu ostatnich 70 lat w sposób wyraźny zmienia się obszar obecności wielu gatunków organizmów morskich. Gatunki ze średnich szerokości geograficznych migrują na północ. Ma to związek z podgrzaniem górnych warstw oceanu, kurczeniem się zasięgu lodu morskiego i zmianami biochemicznymi, na przykład niedostateczną ilością tlenu w wodzie. Migracje zwierząt oznaczają, że równowaga dotychczasowych ekosystemów morskich ulega zachwianiu. Dotyczy to także ich liczebności i składu gatunkowego. Według prognoz do końca XXI wieku nastąpi spadek całkowitej biomasy morskich zwierząt o około 15 proc., a maksymalna ilość ryb zmniejszy się o 20–25 proc. Na stan oceanów wpływ ma nie tylko działający na wyobraźnię plastik, ale także absorbowany przez nie dwutlenek węgla (CO2). Pochłanianie przez wodę CO2 prowadzi do jej zakwaszania. To z kolei odbija się na kondycji organizmów, których przeżycie zależy od możliwości pozyskania węglanu wapnia do budowy muszli czy pancerzyków. Z lektury raportu jasno wynika, że podwyższenie temperatury wody będzie miało fatalne skutki, jeśli chodzi o możliwości zachowania niezwykłych ekosystemów, jakimi są rafy koralowe. Jak stwierdzają autorzy, nawet jeśli ograniczymy wzrost temperatury wody do 1,5 stopnia, to i tak prawie wszystkie tropikalne rafy koralowe ulegną zagładzie do końca tego wieku. Jeśli nie podejmiemy radykalnych działań mających na celu ograniczenie gazów cieplarnianych nie uda się zachować innych, cennych ekosystemów, takich jak łąki traw morskich, słone bagna, lasy namorzynowe. Jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania zaradcze, w następnych dekadach możemy spodziewać się zaniku od 20 do 90 proc. obszarów wodno-lądowych na wybrzeżach, które znajdą się pod wodą. Są to obszary o dużym znaczeniu z uwagi na funkcje buforowe, zabezpieczające tereny w głębi lądu przed zalewaniem wodami morskimi. Autorzy raportu przekonują, że nie jest jeszcze za późno, jednak zatrzymanie ocieplenia, zachowanie obecnego stanu oceanów i kriosfery, a w rezultacie podtrzymanie życia na Ziemi, będzie wymagało radykalnych i bezprecedensowych działań w obszarze energetyki, gospodarki rolnej, rozwiązań urbanistycznych i infrastrukturalnych oraz przemysłu.