Nadchodzi sezon zimowy, a wraz z nim − ograniczony dostęp do świeżych owoców o dobrej jakości. Dotyczy to w szczególności śliwek, moreli i żurawiny. Warto pomyśleć, czym można je zastąpić. W sukurs przychodzą nam owoce w wersji suszonej, stanowiące cenne i odżywcze uzupełnienie naszego jadłospisu. Suszone owoce z powodzeniem mogą zastąpić słodycze i desery, spełniając przy tym rolę drobnej przekąski. Jeszcze nie tak dawno suszenie było jedynym sposobem, dzięki któremu można było spożywać owoce poza sezonem. Na długo przed wynalezieniem samolotów, ciężarówek i dużych supermarketów, w których znajdziemy owoce i warzywa pochodzące ze wszystkich stron świata, suszenie owoców stanowiło jedną z podstawowych metod ich konserwowania. Ponieważ w procesie rozkładu żywności bakterie potrzebują wody, jej odparowanie wystarcza, by proces ten zatrzymać. W przypadku owoców − w efekcie otrzymujemy produkt mocno skoncentrowany, bogaty w mikroelementy, witaminy, sole mineralne oraz cukry proste. Suszone owoce bogate są w błonnik, korzystnie wpływający na perystaltykę jelit, a posiadają go kilkakrotnie więcej niż ich surowe odpowiedniki. Pamiętać jednak należy, że obecne w nich cukry (sorbitol) spożyte w nadmiarze mogą powodować dyskomfort w postaci wzdęć i biegunki. Ponadto znajdziemy w nich minerały takie jak żelazo, magnez, miedź czy potas; jak również − witaminy i antyoksydanty. Z uwagi na niski indeks glikemiczny ich spożycie pozwoli nam na dłużej zaspokoić głód i przeciwdziałać napadom wilczego apetytu. Pomagają również w stanach fizycznego i umysłowego wyczerpania. Mogą stanowić też dobre uzupełnienie uczniowskiego, drugiego śniadania, ponieważ przyczyniają się do podniesienia poziomu koncentracji, ułatwiając tym samym naukę. Suszone owoce to również duży zastrzyk energii potrzebnej sportowcom i osobom aktywnym fizycznie.
Jeśli chcemy włączyć suszone owoce do naszej diety, tak by przyniosło to pożądane skutki dla naszego zdrowia, sięgnijmy po owoce niesiarkowane.
Wiele z dostępnych na rynku produktów tego typu jest konserwowanych dwutlenkiem siarki (E220, siarczany), który − mimo że stosowany w tym celu jest od wieków − może wywoływać bóle głowy, nasilać objawy astmy oraz powodować alergie. Za jego sprawą suszone owoce wprawdzie dłużej zachowują kolor, jednak tracą witaminę B12 i niekorzystnie wpływają na zdrowie. Suszone owoce bez dodatku dwutlenku siarki są dostępne w sklepach ze zdrową żywnością. Mają często ciemniejsza barwę i nieco inny smak, bardziej przypominający ten charakterystyczny dla owoców, gdy są świeże. Utrwalenie koloru w wersji organicznej polega na potraktowaniu świeżych owoców mieszaniną soku z cytryny i wody jeszcze przed rozpoczęciem procesu suszenia. Zabieg ten nie zapewnia takich samych rezultatów jak w przypadku dwutlenku siarki, ale jest zdrowszym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób na niego uczulonych. Wszystkie suszone owoce warto przed spożyciem umyć (nawet te niesiarkowane), tak aby oczyścić je z ewentualnych bakterii, mogących gromadzić się w procesie przechowywania.
Co należy o nich wiedzieć? Oto zalety niektórych z nich:
Jabłka
zawierająsilny przeciwutleniacz (kwercetynę) o działaniu przeciwzapalnym i wzmacniającym naczynia krwionośne. Pomagająone usuwaćnadmiar toksyn z organizmu i regulująprocesy trawienne. Obniżajątakże poziom cholesterolu i wzmacniająserce. Zawarty w nich bor wzmacnia układ kostny.
Śliwki
odznaczają się wysoką zawartością błonnika: około siedem razy większą niż w surowych śliwkach. Zawierają też sporo potasu, żelaza, fosforu i magnezu, a także witaminy A, B1 i K. Namoczone w wodzie na noc skutecznie przeciw działają zaparciom, regulując tym samym pracę jelit. Dzieje się tak za sprawą sorbitolu − cukru stymulującego produkcję żółci. Owoce te są jednymi z najlepszych źródeł antyoksydantów. Suszone śliwki są również sprzymierzeńcem osób odchudzających się: dają bowiem poczucie sytości, a wchodzące w ich skład pektyny sprawiają, że tempo przyswajania cukru spada, a co za tym idzie − organizm spala więcej tłuszczu. Trzeba jednak pamietać, że suszone śliwki maja pięć razy więcej kalorii niż te w wersji surowej. Należy więc korzystać z nich ostrożnie i z umiarem.
Morele
są bogate w żelazo i beta-karoten, a przez to zapobiegają anemii. Pomagają w odkwaszaniu organizmu. Dzięki nim łatwiej utrzymać odpowiedni poziom estrogenów w organizmie. Poza tym pozytywnie oddziałują na cerę, wygładzając skórę i zapobiegając wystąpieniu trądzika. Poprawiają wzrok. Przed spożyciem warto je przelać wrzącą wodą, aby usunąć konserwanty. Morele posiadają dużo błonnika w formie pektyn i wspomagają przemianę materii.
Figi
podobnie jak śliwki i morele − skutecznie pomagają w wypróżnianiu. Dzięki obecności drobnych pestek zawierają największą ilość błonnika pokarmowego ze wszystkich suszonych owoców (13g na 100g). Błonnik zapewnia uczucie sytości, które pojawia się szybciej i pozostaje na dłużej, a dodatkowo wspomaga odchudzanie poprzez zmniejszenie wchłaniania kalorii. Osoby na diecie odchudzającej powinny jeść suszone figi z umiarem, ze względu na ich kaloryczność. Ponadto jest to źródło żelaza i fosforu. Eksperci doradzają, by owoce te spożywać przed południem. Spożyte bowiem wieczorem − mogą przyczyniać się do odkładania się tkanki tłuszczowej. Figi stanowią bogate źródło wapnia, dlatego poleca się je w diecie wegańskiej. Wzmacniają serce i układ krwionośny.
Gruszki
polecane z uwagi na zawartość jodu. Przygotowany gruszkowy kompot to lekarstwo na stany zapalne przewodu pokarmowego i gorączkę. Suszone gruszki pomagają przy zapaleniu dróg moczowych.
Daktyle
zawierają naturalne salicylany, działające przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Zapobiegają one zakrzepom i zawałom serca. Posiadają dużo błonnika, przydatnego w poprawie trawienia i przy obniżeniu poziomu cholesterolu we krwi. W postaci suszonej mają więcej błonnika pokarmowego niż w postaci surowej – około 8,7 grama w 100 gramach owoców. Z racji wysokiej zawartości cukrów prostych (80%), które błyskawicznie się wchłaniają, daktyle są doskonałym źródłem energii potrzebnej organizmowi. Ze względu na obecność w ich składzie potasu (jednego z elektrolitów), warto je jeść po intensywnym treningu. Dodatkowo owoce te stanowią bogate źródło witamin z grupy B (zwłaszcza B3), witaminy A i wielu minerałów (m.in. żelaza, miedzi i magnezu).
Żurawina
tak jak czosnek posiada opinię naturalnego antybiotyku. Przeciwdziała infekcjom układu moczowego i pęcherza. Zawiera silne przeciwutleniacze. W jej skład wchodzą: potas, żelazo, fosfor, witamina B1 i B2. Ze względu na kwaskowaty, cerpki smak − często występuje na rynku w postaci słodzonej; jednak lepiej sięgnąć po wersję niesłodzoną lub niskosłodzoną.
Rodzynki
stanowią, podobnie jak gruszki, cenne źródło jodu. Wchodzący w ich skład potas pomaga obniżyć ciśnienie. Mają też sporo kwasu foliowego i witaminy K, co ciekawe pomagają w walce z bakteriami powodującymi choroby dziąseł i próchnicę. Zawarty w nich błonnik pokarmowy daje poszczucie sytości i jednocześnie przyspiesza przemianę materii. Jednak jeśli myślimy o pozbyciu się nadprogramowych kilogramów, nie powinniśmy spożywać ich w nadmiarze. Tak jak i inne suszone owoce, rodzynki bogate są w cukry proste. Najlepiej jeść je bez żadnych dodatków, np. w postaci czekolady. daktyli tak jak po daktyle, tak i po rodzynki warto sięgnąć po intensywnym wysiłku fizycznym, ponieważ pomagają one w odkwaszeniu organizmu, którego równowaga kwasowo zasadowa została zachwiana w wyniku ćwiczeń.
Ananas
również zasługuje na polecenie, choćby z uwagi na zawartość bromelainy, czyli enzymu o działaniu przeciwzapalnym, przeciwbólowym i odchudzającym.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że 80% surowych owoców stanowi woda, jedząc objętościowo tyle samo suszonych owoców, dostarczamy organizmowi znacznie więcej substancji odżywczych, w tym również kalorii. Już kilka sztuk dziennie, zamiast pełnej garści, pomoże pobudzić przemianę materii. Najlepiej dodawać je do innych pokarmów (musli, mięsa czy sałatek), niż spożywać jako samodzielną przekąskę– wówczas zjemy ich mniej. Ze względu na fakt, że są to produkty bogate w węglowodany, trzeba dostosować ich spożycie do aktywności fizycznej. Choć stanowią one cenne uzupełnienie diety, nie objadajmy się nimi bez ograniczeń. Dlaczego? Ponieważ kaloryczność owoców, które zostały pozbawione wody jest w przybliżeniu dwukrotnie większa niż w kaloryczność owoców w świeżej postaci, przy założeniu, że porównywane porcje są takie same pod względem wielkości. Ta wartość nie jest jednak regułą dla każdego owocu. Niektóre owoce − np. suszone jagody − zawierają prawie trzykrotnie więcej kalorii. Pamiętajmy też, że wiele z nich jest dosładzana. Co więcej, podczas suszenia owoce tracą część swoich wartości odżywczych (np. witaminę C i E, wapń i potas). Świeże, surowe morele zawierają 90,6 mg potasu. Ta sama morela po wysuszeniu zawiera go już tylko 40,7 mg. Na szczęście suszone owoce zachowują cały błonnik i żelazo. Z drugiej strony jednak, suszenie nie jest jedynym procesem, w trakcie którego owoce tracą część wartości odżywczych. Podobnie jest w przypadku gotowania. Tak naprawdę od momentu, w którym owoc zostaje zebrany z drzewa lub krzewu, poziom substancji odżywczych, na których nam zależy, spada. Świeże owoce są więc zdecydowanie najlepsze, jednak: jak często możemy spożyć je zaraz po zerwaniu z drzewa? Jako zdrowa przekąska, suszone owoce biją na głowę produkty w rodzaju czipsów, batoników i ciastek, po które sięgamy pomiędzy posiłkami. Nie zawierają one tłuszczu, cholesterolu ani sodu. Pomagają osłodzić potrawy bez dodawania rafinwanych cukrów. Małe kawałki suszonych owoców można dodawać do płatków śniadaniowych, jogurtu czy sałatek.
Pomimo zwiększonej zawartości kalorii i obniżonego − w porównaniu ze świeżymi owocami − poziomu substancji odżywczych, suszone owoce w umiarkowanej ilości można z powodzeniem włączyć do codziennej diety.