Często można spotkać się z poglądem, że zdrowe święta to smutne święta, więc w ich czasie każdy trochę mniej zważa na dietę. Świąteczne przysmaki są zazwyczaj ciężkostrawne i bywa, że powodują niestrawność, ociężałość, wzdęcia i pogorszenie samopoczucia. Czy nie możemy nic zrobić, by nie musieć świąt odchorować? Do standardowych świątecznych przypadłości zalicza się – zgagę, bóle brzucha, nudności, uczucie pełności, gazy. Osoby cierpiące na dyspepsję, czyli niestrawność, narażone są na nasilenie jej objawów. Także dla osób chorujących na cukrzycę święta mogą stanowić wyzwanie. Nie oznacza to, że nie mogą cieszyć się świątecznymi potrawami – zaleca się im jednak umiar i wstrzemięźliwość w spożyciu deserów. Warto też pamiętać, by konsumpcja ryb odbywała się przy lepszym oświetleniu. Laryngolodzy okres Bożego Narodzenia nazywają sezonem ościowym. W pierwszy dzień świąt następuje wysyp pacjentów z ością wbitą w błonę śluzową gardła. Zdarzają się przypadki osób, które zgłaszają się później, licząc, że w międzyczasie ość się samoistnie rozpuści. Płonne nadzieje. Ość, która utkwiła w ścianie przełyku, trzeba jak najszybciej usunąć. Popularny sposób w postaci zagryzania chlebem, zdaniem specjalistów stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo. Sam odruch połykania, podczas którego dochodzi do zaciśnięcia mięśni gardła, może prowadzić do jeszcze głębszej penetracji. Kęs chleba może przepchnąć ość do przełyku, co może skutkować uszkodzeniem jego ściany. Samodzielne usunięcie ości nie jest zadaniem prostym i najczęściej kończy się niepowodzeniem. Ość trudno dojrzeć na tle błony śluzowej. Dlatego w takim wypadku najlepiej skorzystać z pomocy specjalisty.
Jeśli możemy, unikajmy też smażonych potraw. Pierogi i uszka dobrze jest więc podać zaraz po ugotowaniu, a odgrzewać w piekarniku
Zamiast smażyć rybę w panierce, lepiej ugotować ją na parze lub podać w galarecie. Z tłustego karpia też możemy śmiało zrezygnować. Jego miejsce z powodzeniem może zastąpić pstrąg, halibut, dorsz, sandacz, a nawet łosoś. Co ciekawe, w polskich domach coraz częściej na wigilijnym stole gości sushi. Jeśli któryś z biesiadników cierpi z powodu kamieni żółciowych lub ma problemy z wątrobą, nie powinien jeść grzybów. Dietetycy odradzają też pośpiech przy stole. Wigilię lepiej zacząć wcześniej i nie śpieszyć się z jej zakończeniem. Stopniowe dozowanie jedzenia zapobiega nagłym wyrzutom insuliny do krwi, które po krótkim czasie powoduje powracające uczucie głodu. Warto zatem robić przerwy pomiędzy konsumpcją kolejnych potraw. Tradycja nakazuje spróbowanie wszystkich potraw, lecz nie jest nigdzie powiedziane, że musimy spróbować ich wszystkich za jednym razem.
Tak jak i w dni nieświąteczne nie jest wskazane nadużywanie napojów alkoholowych. Co pić zatem? Wodę!
Nawodnienie jest kluczowe, nie tylko do święta. Zapobiega przejedzeniu, bo nasz organizm często myli głód z pragnieniem. Złota rada jest więc taka, by przed każdym posiłkiem wypić szklankę wody. Co jeszcze? Warto nie rezygnować z możliwości zażycia ruchu. Oczywiście dotyczy to tych wszystkich, którzy oszczędzali się przy świątecznej bieganinie i nie spędzili wielu godzin w kuchni. Spacer po kolacji jest zatem jak najbardziej wskazany. Jeśli aura pozwoli, dobrym pomysłem jest wspólna wyprawa na sanki albo łyżwy. Sute posiłki mogą odpowiadać za spadek ciśnienia tętniczego. Dlatego nie zrywajmy się, odchodząc od stołu, ponieważ ryzykujemy zawroty głowy i utratę równowagi.
Proces trawienia możemy wspomóc ziołami. W celu złagodzenia nieprzyjemnych doznań związanych ze wzdęciami wystarczy wypicie naparu z mięty
Pozbyć się wzdęć pomoże również napar z połowy łyżeczki kminku. Kminek stymuluje wydzielanie soków trawiennych, działa przeciwskurczowo i wiatropędnie. Również majeranek posiada zdolność usuwania skurczy żołądka i jelit oraz pobudzania wydzielania soku żołądkowego, zmniejszając przy tym nadmierną fermentację w przewodzie pokarmowym. Jeśli zamierzasz jeść dania mięsne, nie żałuj sobie chrzanu. Chrzan również ułatwia trawienie. Święta w powszechnej świadomości to także czas, w którym częściej dochodzi do samobójstw. Jednak dane miesięczne dotyczące liczby tego rodzaju zdarzeń są wyrównane, a pory roku wydają się nie mieć w tej materii znaczenia. Choć prawdą jest, że zachorowań na depresję jest znacząco więcej w sezonie jesienno-zimowym. Podobnie prawdą jest, że w okresie Bożego Narodzenia często dochodzi do pogorszenia stanu psychicznego, tj. pogorszenia przebiegu depresji, zaburzeń lękowych, spadku nastroju, uczucia rozczarowania i rozgoryczenia. Przygotowania do rodzinnych spotkań wymagają sporo zabiegów, energii, pracy – a po kilku godzinach jest już po wszystkim i nic szczególnego się nie dzieje. Święta kojarzą się z rodzinnym ciepłem, miłą atmosferą, spotkaniami w gronie bliskich osób. Chcemy, by chwile spędzone razem przypominały obrazy z filmów lub reklamy, tymczasem rzeczywistość potrafi rozczarowywać. Mimo że się staramy, spotkania nie przebiegają tak, jakbyś hcieli. Niektórzy gryzą się tym, że same święta nie wyglądają tak, jakby sobie życzyli, i nie mogą pozwolić sobie na to, o czym marzą. Osoby samotne boleśnie uświadamiają sobie, że nikomu nie są tak naprawdę potrzebne, nikt na nich nie czeka, nie mają z kim podzielić się opłatkiem. Często brakuje nam też osób, które odeszły, pozostawiając po sobie pustkę. Warto o tym zawczasu pomyśleć i poszukać bliskości z innymi.