O ile związek pomiędzy paleniem tytoniu a prawdopodobieństwem wystąpienia raka jest jednoznaczny i zarazem bardzo wysoki, o tyle w przypadku marihuany takiej zależności nie ma. Palenie konopi nie zwiększa ryzyka nowotworów często związanych z używaniem tytoniu, takich jak rak płuc, krtani czy przełyku. Nie ma też dowodów na związek między paleniem rekreacyjnym a rakiem prostaty, szyjki macicy lub pęcherza.
Nie wykazano, by marihuana, w odróżnieniu od papierosów, zwiększała ryzyko chorób układu krążenia i ich powikłań, takich jak zawał serca czy udar mózgu.
Systematyczne palenie marihuany wiąże się z częstszymi epizodami przewlekłego zapalenia oskrzeli i dolegliwościami układu oddechowego, takimi jak przewlekły kaszel czy zwiększone wydzielanie flegmy. Są to jednak skutki odwracalne. Większość badań pokazuje, że palenie marihuany nie zwiększa ryzyka przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, astmy czy pogorszenia czynności płuc.
Niektóre z badań sugerują zachodzenie związku między nadużywaniem konopi a wyższym prawdopodobieństwem wystąpienia zaburzeń ze spektrum schizofrenii. Z drugiej strony, wielu badaczy zastrzega, że istotną rolę mogą odgrywać tu inne czynniki ryzyka, na przyklad uwarunkowania genetyczne, wiek rozpoczęcia stosowania marihuany czy nadużywanie innych substancji psychoaktywnych. Choć obecnie brakuje dowodów na jednoznaczny związek przyczynowo-skutkowy między paleniem „zioła" a wzrostem ryzyka zachorowania na schizofrenię, to jednak istnieje sporo danych potwierdzających taką korelację. Jednak jak to w przypadku korelacji nie do końca wiadomo, co jest tu skutkiem, a co przyczyną. Czy ludzie przyjmujący marihuanę pod jej wpływem stają się podatne na problemy psychiczne, czy może ci, którzy już je posiadają, częściej sięgają po marihuanę?
Przede wszystkim chodzi uzależnienie o charakterze psychologicznym. Z rzadka odstawienie marihuany może powodować również objawy fizjologiczne (spadek nastroju, irytacja, bezsenność, zaburzenia apetytu). Większość osób korzystających z marihuany nie popada w nałóg. Do powstania takiej zależności niezbędny jest bowiem splot kilku czynników. Sprzyjają jej predyspozycje genetyczne, nadmiar stresu, problemy emocjonalne i psychiczne czy po prostu zbyt częste używanie. Istotną rolę odgrywa również wiek inicjacji. Osoby, które zaczęły korzystać z marihuany przed 18. rokiem życia, są bardziej narażone na rozwój nałogu.
Już kilka tysięcy lat temu w starożytnych Chinach oraz Indiach stanowiła ona powszechnie używany lek. Konopie siewne były też powszechne w naszej, rodzimej diecie i medycynie ludowej. Od 17 stycznia 2019 roku w Polsce można realizować recepty na medyczną marihuanę. Stało się to możliwe dzięki regulacjom ustawowym z 2017 roku, które umożliwiły jej legalny obrót. Określenie „medyczna marihuana", czy też „medyczne konopie", stosuje się w odniesieniu do marihuany stosowanej do celów leczniczych. Medyczna marihuana jest produkowana z siewnych (a nie indyjskich) odmian konopi, które charakteryzują się dużą zawartością, wspomnianego wcześniej kannabidiolu (CBD) oraz niewielką zawartością tetrahydroksykannabinolu (THC). Odmiana siewna nie zawiera żadnych właściwości narkotycznych. Stężenie THC w roślinach jest śladowe, więc nie nadają się do wytwarzania nielegalnych używek, ale mają wiele właściwości prozdrowotnych. Konopie siewne charakteryzuje wysoka zawartość Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych (NNKT), czyli omega-3 i omega-6, stanowiących aż 80 proc. składu oleju konopnego. Jak wykazano roślina ma korzystne działanie na układ sercowo–naczyniowy, odpornościowy i hormonalny. Chroni przed nowotworami i działa przeciwbólowo, moczopędne, uspokajająco i nasennie, sprzyja eliminacji toksyn z organizmu. CBD i THC są jednymi z bardzo wielu substancji aktywnych zawartych w marihuanie należących do grupy kannabinoidów, czyli naturalnych substancji chemicznych (dziś znanych jest ponad 140 rodzajów), które oddziałują w różnym stopniu na receptory zlokalizowane w układzie nerwowym i immunologicznym. Różnica pomiędzy nimi polega, w dużym uproszczeniu, na tym, że THC działa stymulująco i psychoaktywnie, a CBD działa uspokajająco i przeciwdrgawkowo. W naturze substancje te zawsze występują razem, ponieważ THC może działać dopiero z pomocą CBD. Samo CBD posiada jednak zastosowanie bez THC i jest to głównie zastosowanie lecznicze. Trwają badania nad stosowaniem go w przewlekłych bólach, zapaleniach, ale także migrenach czy reumatyzmie. THC jest substancją podobną do związków wytwarzanych przez komórki nerwowe człowieka. Pod jego wpływem w mózgu wydziela się dopamina. Wykazuje jednak skutki uboczne nawet przy niskich dawkach, dlatego posiada ograniczone właściwości terapeutyczne. CBD posiada natomiast szerokie zastosowanie w leczeniu wielu chorób, jest dobrze tolerowany przez organizm, nie wywołuje efektów psychoaktywnych i daje niewielkie skutki uboczne. W Polsce dostępność leków na bazie marihuany ograniczają jednak restrykcyjne przepisy. Pacjenci leczeni medyczną marihuaną muszą korzystać z długiej i żmudnej procedury importu docelowego, który pozwala na sprowadzenie leku na użytek konkretnej osoby. Przebieg całego procesu reguluje Ministerstwo Zdrowia. By uruchomić procedurę lekarz musi dokładnie stwierdzić, że lek ten jest pacjentowi niezbędny do ratowania zdrowia i życia, jak również jest dopuszczony do obrotu w kraju, z którego jest sprowadzany. Następnie lekarz prowadzący składa oficjalne zamówienie, które następnie powinien potwierdzić konsultant z danej dziedziny. Ministerstwo Zdrowia zazwyczaj wydaje zgodę, lecz proces sprowadzania leków z marihuaną jest długi, a leczenie nimi kosztowne. W zeszłym roku jeden z takich leków został dopuszczony do krajowego obrotu farmaceutycznego, zatem nie trzeba sprowadzać go z zagranicy. Jednak kuracja nim jest bardzo droga. Lek ten nie zawiera żadnych substancji psychoaktywnych i jest przeznaczony dla osób chorych na stwardnienie rozsiane.