Rozmowa z joginką Kają Grąbczewską

portret

Kaja Grąbczewska – joginka, kulturoznawczyni, nauczycielka Asthanga jogi. Ukończyła renomowany kurs nauczycielski Ashtanga Vinyasa Yoga z Barbarą Lipską Larsen i Mateuszem Dekerem. W Warszawie prowadzi zajęcia indywidualne i grupowe dla początkujących, zaawansowanych, dorosłych, a także dzieci. Organizuje warsztaty oraz wyjazdy z jogą. Mama dwóch dziewczynek. Swoją pasję łączy z podróżami i surfingiem.

Dlaczego Ashtanga? 

Ashtangę pokochałam od pierwszego wejścia na matę. Za jej uporządkowaną strukturę, uspokajający szum oddechu, siłę i spokój. Jej niesamowitą moc odkryłam, kiedy pewnego dnia poczułam, że muszę się zatrzy­mać, zrobić coś inaczej i znaleźć siebie. Jednocześnie chciałam utrzymywać ciało w dobrej formie, wzmac­niać je, dbać nie tylko o elastyczność, ale także o siłę. W Ashtandze znalazłam to wszystko i znacznie więcej. Dzięki niej uspokajam umysł, nadaję jasny kierunek myślom, buduję poczucie zakotwiczenia i zaufania do samej siebie. Moją pasją dzielę się z innymi. Chcę pokazać, że joga to nie tylko asany, oddech i medytacja. To sposób na świadome bycie w codzienności, na łapanie balansu – na macie, ale także poza nią. Dzięki moim córkom odkryłam, jak fascynującą przygodą jest praktykowanie jogi z dziećmi. Ile można osiągnąć razem na macie, a także jak ważne jest, by podchodzić do praktyki z pokorą, gdy czasem trzeba odbudowywać niemal wszystko od nowa.

Joga posiada wiele odmian. Co wyróżnia Ashtangę na tle innych stylów jogi? 

Ashtanga Vinyasa Yoga, bo tak brzmi jej pełna nazwa, to dynamiczna odmiana jogi. To, co przede wszystkim odróżnia ją od innych stylów, to stała sekwencja asan, połączenie ruchu z oddechem i płynne przechodzenie pomiędzy pozycjami. W Ashtandze wykonujemy zawsze te same pozycje w określonym porządku. Oczywiście wraz z poziomem zaawansowania, naszymi umiejętnościami i możliwościami ciała dodajemy kolejne, bar­dziej wymagające asany, jednak ich kolejność pozostaje niezmienna. W Ashtandze bardzo ważne są również bandhy, tzw. zawory energetyczne, które umożliwiają właściwy przepływ energii i pomagają w przeniesieniu pracy ciała na poziom mięśni głębokich, stabilizacyjnych, oraz drishti, czyli punkt skupienia wzroku pod­czas praktyki. Kiedy zrozumiemy te fundamenty systemu, a zrozumienie to przełożymy na praktykę, szybko odkryjemy, że jest to forma medytacji w ruchu. Poprzez pracę ciała nie tylko nabieramy siły i elastyczności, ale uspokajamy układ nerwowy, wyciszamy umysł, oczyszczamy go z nadmiaru myśli, docieramy do naszego wnętrza, a więc wracamy do siebie.

Czy jogę należy traktować jako inny rodzaj fitnessu? Czy może jest czymś więcej? Co jest w niej dla Ciebie najważniejsze? 

​ Dla mnie joga absolutnie nie jest fitnessem. Owszem, ciało dzięki Ashtandze staje się piękne! Silne, ela­styczne, smukłe. Jednak to tylko wspaniały efekt uboczny. Ashtanga, choć często kojarzona z bardzo fizyczną i wymagającą odmianą jogi, jest zdecydowanie czymś więcej niż praktyką na poziomie ciała. To praktyka uważności. Chcemy oczyszczać umysł z nadmiaru myśli, stymulować rozwój świadomości, działać na pozio­mie ducha. Będąc na macie, wykonując kolejne asany, praktykując w rytm swojego spokojnego równego odde­chu przechodzimy w stan głębokiego skupienia, przenosimy uwagę do wewnątrz, wyciszamy umysł. Poprzez asany zwiększamy świadomość własnego ciała, poznajemy jego możliwości i ograniczenia, poznajemy siebie i mechanizmy, według których często nieświadomie funkcjonujemy. Zyskujemy spokój, uwolnienie, budu­jemy zaufanie do samych siebie. Nabieramy odwagi do zrozumienia i zaprzyjaźnienia się ze sobą. Dla mnie praktyka Ashtangi jest drogowskazem, codzienną terapią. Bardzo cenię sobie to, jak wpływa na moją relację z samą sobą, ale i na moją relację ze światem. Joga daje nam narzędzia do potężnej, pięknej i prawdziwej transformacji na wielu płaszczyznach życia.

Kto i jak długo może uprawiać jogę dynamiczną? Jakiego rodzaju cechy, predyspozycje czy umiejętności powinniśmy posiadać przystępując do jej nauki?  

Panuje przekonanie, że aby praktykować jogę, trzeba być rozciągniętym, elastycznym, wygimnastykowanym. Nic bardziej mylnego. Joga jest dla każdego i mówiąc to, mam na myśli NAPRAWDĘ KAŻDEGO. Po prostu przyjdź na zajęcia, rozłóż matę i zobacz, ile możesz dać sobie i jak bardzo twoje ciało zacznie się zmieniać, gdy podarujesz mu odrobinę dobra. Jak wzrośnie jego elastyczność i siła. Ile spokoju i przestrzeni się w nim pojawi. Nie musimy być jacyś, spełniać określonych wymogów. Joga uczy nas też tego, że jesteśmy okej tacy, jacy jesteśmy, a praktyka to tylko droga w osiąganiu lepszej wersji samego siebie. Na pytanie, jak długo prak­tykować jogę, odpowiadam zawsze: praktykuj tyle, ile możesz. Krok po kroku, powoli, w zgodzie z samym sobą, swoimi możliwościami, potrzebami. Nie masz czasu lub siły na pełną serię? Zrób połowę, 1/3, albo same powitania słońca. Nie jest ważne, ile czasu trwa praktyka. Ważniejsze, by jak najczęściej wchodzić na matę. Niech na początek będzie to choćby kilka minut. Słuchaj swojego ciała, jego potrzeb i czerp radość z ruchu połączonego z oddechem. Ashtanga to piękny i mądry system. Jest tak zbudowana, by powoli przygotowywać ciało do kolejnych asan, wzmacniać je, uelastyczniać i pogłębiać praktykę wraz z naszą gotowością na nowe, bardziej zaawansowane pozycje. Nie ma więc znaczenia, ile mamy lat, jakie ograniczenia w ciele ani to, że może nie potrafimy zrobić głębokiego skłonu i strzyka nam w kolanie. Zróbmy pierwsze powitanie słońca, a zobaczymy, ile możliwości w sobie mamy.

W ćwiczeniach Ashtangi dużą rolę przywiązuje się do oddechu, podobnie jak do wzroku. Dlaczego? 

Zarówno oddech – głęboki, miarowy – jak i skupiony w jednym punkcie wzrok mają ogromne znaczenie podczas praktyki, gdyż pomagają nam w przeniesieniu uwagi do wewnątrz, uzyskaniu spokoju i kontaktu ze sobą, w wyciszeniu umysłu. Oddech, którym posługujemy się w Ashtandze, zwany jest oddechem Ujjayi, zwycięstwa. Głęboki i swobodny jednocześnie, generuje ciepło i pot, powodując oczyszczanie ciała, rozwija wyjątkową elastyczność, ale też rozbudza wewnętrzną moc, by świadomie i bez napięcia pokonywać trudno­ści na macie i w życiu. Drishti zaś to punkt skupienia naszego wzroku. Gdy umysł jest niespokojny, rozpro­szony myślami, nasz wzrok staje się rozbiegany. Unieruchamiając wzrok podczas wykonywania poszczegól­nych asan zyskujemy wewnętrzny spokój, skupienie potrzebne, by wejść głębiej w pozycję, utrzymać balans, ale także, by zyskać wewnętrzny wgląd, prawdziwie zajrzeć w siebie.

Co jest istotniejsze? Perfekcyjne wykonanie ćwiczeń, nawet jeśli oznacza to dochodzenie do granic możliwości ciała, czy raczej możliwość rozluźnienia i wyciszenia? Czy warto przy okazji niektórych ćwiczeń dążyć do rozszerzania elastyczności czy mobilności stawów, nawet jeśli stanowi to źródło dyskomfortu?  

W czasie ćwiczeń absolutnie nie dochodzimy do granic możliwości naszego ciała. Nie robimy niczego, co mogłoby wywołać ból. Ból to sygnał, że coś jest nie tak. A nam w praktyce ma być dobrze. Chcemy być dla sie­bie łagodni. Ashtanga uczy nas słuchania własnego ciała, jest drogą do wewnętrznego spokoju, stwarza okazję do uzdrawiania nas na poziomie fizycznym i psychicznym. Dla mnie praktyka Ashtangi to przede wszystkim wyczyszczenie głowy z niepotrzebnego szumu, skupienie się na sobie, złapanie kotwicy. Regularna praktyka dobra, z poszanowaniem własnych możliwości bardzo szybko przynosi elastyczność, siłę i moc. Uczy nas, że nie musimy się szarpać i boksować, by zobaczyć jak pięknie nasze ciało i my cali rozkwitamy dzięki praktyce.

Czasem można spotkać się z opinią, że Ashtanga jest stylem niezmiernie wymagającym pod względem fizycznym, postrzega się ją niekiedy jako czystą gimnastykę z pominięciem aspektu kontemplacyjnego. Co o tym sądzisz? 

Dla mnie Ashtanga to medytacja w ruchu. Jestem osobą bardzo aktywną, lubię, gdy dużo się dzieje, czasem nosi mnie aż za bardzo. Medytacja – a więc chwila zatrzymania i zwrócenia się ku sobie – potrzebna jest każdemu z nas. Dla mnie jednak wytrwanie w pozycji siedzącej, w ciszy i skupieniu przez dłuższy czas jest niezwykle wymagające. Pracuję nad tym, ale to trudne. Praktyka Ashtangi pozwala mi na wytrwanie w medy­tacji znacznie dłużej. Gdy koncentruję się na ruchu, na spokojnym głębokim oddechu wyłączam się z tego, co dookoła. Czas na macie pozwala mi wracać do rzeczy ważnych, uczy, by nie przywiązywać się do tego, co tak naprawdę nie jest ważne, a często niepotrzebnie zaśmieca nam głowę. Wchodzę na matę, wykonuję uczciwie moją praktykę, a gdy ją kończę. zawsze czuję wdzięczność, bo nagle wszystko wraca na swoje miejsce.

Czy Ashtangę można uprawiać samemu, czy raczej należy robić to pod opieką nauczyciela? 

Jak już wspominałam unikalność i mądrość systemu Ashtanga polega na stałości sekwencji asan. Oznacza to, że z czasem każdy z nas może zapamiętać i opanować daną sekwencję i wykonywać ją indywidualnie, na przy­kład w zaciszu własnego domu. Praktykując Ashtangę, bardzo szybko stajemy się więc samodzielni i możemy choćby częściowo uniezależniać się od nauczyciela. Jestem zwolenniczką tego, aby mieć swojego nauczyciela i praktykować pod jego okiem jak najczęściej, ale jeśli z jakichś względów nie jest to możliwe, możemy zrobić praktykę samemu, bo system nam na to pozwala. Wiemy, co i jak, i w jakiej kolejności. Co więcej, samodzielna praktyka może stać się dla nas znacznie głębszym doświadczeniem. Nie podążając za głosem nauczyciela, praktykując w ciszy, w rytmie swojego oddechu przenosimy jeszcze więcej uwagi do wewnątrz, skupiamy się na tym uspokajającym szumie, na ruchu, na swoim ciele i wchodzimy w stan głębokiej medytacji. Taka samodzielna praktyka daje szansę na wnikliwe obserwowanie i poznawanie siebie, swoich blokad, ograni­czeń i możliwości. To również pokonywanie własnych słabości. Szczególnie gdy wcześnie rano trudno wyjść z ciepłego łóżka, by rozłożyć matę albo po południu, gdy chciałoby się już tylko wsunąć pod miękki koc. Joga uczy nas konsekwencji, dyscypliny, ale też uczciwego zaglądania w siebie. Czy omijam coś, na przy­kład trudniejszą asanę, bo jest dla mnie zbyt wymagająca? Czy może jedynie wywołuje we mnie pewien dyskomfort i tak naprawdę dałabym radę stawić jej czoła? Dzięki takim dylematom możemy zauważyć, co się dzieje w naszym życiu. Czy unikamy czegoś, bo jest to realnie poza naszym zasięgiem? Czy może po prostu odpuszczamy sobie i chcemy wybrać prostsze i mniej wymagające od nas rozwiązania. Joga daje nam szansę na prawdziwe spotkanie z samym sobą. Sprawdzanie, jacy jesteśmy i wnikliwszą obser­wację tego, co często pozostaje głęboko w nas schowane i nienazwane. Warto więc docenić ogromną rolę wewnętrznego nauczyciela, jakim możemy się stawać dla samych siebie, zaufać sobie i praktykować.

Prowadzisz swoje autorskie zajęcia jogi w Warszawie. Czego można się dzięki nim nauczyć i jak się można na nie zapisać?  

Prowadzę zajęcia grupowe i indywidualne, a ponieważ moją miłością jest Ashtanga, to jej właśnie oddaję naj­więcej miejsca. Wszystko zależy od osób, które się zgłoszą, pod ich potrzeby pragnę układać zajęcia. Podczas spotkań na macie chcę się dzielić całą moją dotychczasową wiedzą, wszystkim, czego do tej pory nauczyłam się o jodze, ruchu, oddechu, medytacji. Dzielenie się tym jest moją pasją i wielką radością.

Wszystkie szczegóły dotyczące zajęć jogi ze mną można znaleźć, odwiedzając mój profil na Instagramie lub na Facebooku ohkaja.yoga lub napisać do mnie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Namaste.

Do wszechobecnej reklamy piwa zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Gdzie się obejrzeć, napotykamy komunikat – piwo gasi pragnienie, integruje, bawi, relaksuje i świetnie smakuje. W powszechnej opinii ucho...
12137 Odsłony
Rozmowa z Agnieszką Łucjanek – psycholożką, terapeutką, koordynatorką merytoryczną Pozaszkolnej Placówki Specjalistycznej SCOLAR. Pracuje w Poradni dla dzieci z Autyzmem i ich Rodzin w Instytucie Psyc...
8090 Odsłony
Ostroga piętowa to potoczna nazwa schorzenia, które wielu uznaje za nieuleczalne przy użyciu standardowych metod medycznych.  Stąd prawdziwy wysyp interneto­wych porad sugerujących cudo­twórcze d...
7076 Odsłony
Cała prawda o dietetycznym detoksie. Raz na jakiś czas nachodzi nas nieodparta ochota na „odtrucie" lub „oczyszczenie" organizmu z nagromadzonych toksyn. Z reguły w okolicach świąt poja­wia się myśl, ...
5777 Odsłony
Gelotolodzy, czyli naukowcy zajmujący się badaniem śmiechu przekonują, że uśmiech na twarzy może podnieść odporność organizmu, skrócić okres rekonwalescencji po chorobie i przedłużyć życie – nawet o s...
5016 Odsłony
​Popularne diety kuszą obietnicą szybkiej utraty zbędnych kilogramów. Czy redukcja masy ciała i efekt jo-jo stanowią nieodłączny duet? W ponad 90 proc. przypadków za otyłość i nadwagę odpowiedzialny j...
4930 Odsłony
PROGRAM PROWADZONY PRZEZ CENTRALĘ FARMACEUTYCZNĄ CEFARM SA  logotype cefarm