Choroba zaczyna się zwykle powoli. Jej rozwój zajmuje z reguły kilka dni. Początkowe objawy to zmęczenie i apatia
Następnie organizm próbuje pozbyć się wirusów. Dlatego zaczynamy kichać, z nosa cieknie nam wodnista wydzielina, błona śluzowa w gardle rozpulchnia się i boli. Bez względu na rodzaj wirusa, objawy przeziębienia są w zasadzie za każdym razem zbliżone. Są to: suchość w nosie i gardle, ból gardła, chrypka, katar (początkowo przezroczysty, potem żółtawy lub zielonkawy z uwagi na obecność leukocytów, które układ odpornościowy wysyła do walki z wirusami), kaszel suchy lub kaszel mokry, stan podgorączkowy lub gorączka. Mimo, że rhinowirusy atakują nas, gdy na dworze panują niższe temperatury, pozostają najbardziej aktywne pomiędzy wrześniem a październikiem oraz między kwietniem a majem. W mrozach gustuje raczej grypa, która wypiera w tym czasie inne wirusy. Leczenie przeziębienia sprowadza się tak naprawdę do minimalizowania i łagodzenia objawów oraz przeciwdziałania ewentualnym powikłaniom. Najlepiej położyć się na 1–2 dni do łóżka. Nie należy w tym czasie obciążać organizmu. Wskazane jest częste nawadnianie oraz picie napojów rozgrzewających i napotnych. Antybiotyki w przypadku przeziębienia nie są skuteczne i nie należy ich przyjmować, dopóki nie dojdzie do nadkażenia bakteryjnego.
Naukowcy sugerują, że w zależności od aury, gdy na zewnątrz pojawiają się niskie temperatury, a do tego deszcze, wiatry, słota, częściej przebywamy w pomieszczeniach, toteż mamy bliższy kontakt z innymi ludźmi, a to sprzyja przekazywaniu wirusa. Mniej aktywności na zewnątrz, to mniej witaminy D produkowanej w naszym organizmie pod wpływem promieni słonecznych, co oznacza niższą odporność na infekcje górnych dróg oddechowych. Niedobór witaminy D zwiększa aż o 58 proc. ryzyko zachorowań. A co, gdy nas przewieje? Dotychczas naukowcy twierdzili, że wyziębienie nie ma wpływu na częstsze infekcje. Obecnie wskazuje się, że pewien związek między temperaturą a przeziębieniem może jednak istnieć. W roku 2015 zespół naukowy z Uniwersytetu Yale ogłosił wyniki badań wskazujące, że zimne powietrze wewnątrz nosa może powodować obniżenie odporności naszego organizmu, przyczyniając się do infekcji. Przy normalnej temperaturze ciała rhinowirusy nie mnożą się tak łatwo jak w niższej – od 33°C do 35°C. Jeśli powietrze wewnątrz nosa się ochładza, nasze mechanizmy obronne odpowiedzialne za blokowanie rozwoju wirusów (tzw. odpowiedź interferonowa), zostają upośledzone i nie są już tak wydajne. Chcąc uniknąć przeziębienia, powinniśmy więc chronić nie tylko głowę, stopy czy dłonie, ale i zakrywać nos, zwłaszcza jeśli pozostajemy dłużej na zewnątrz.
Wszechobecność wirusów nie znaczy, że nie możemy uniknąć przeziębienia. Wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad: