W 1873 roku autor przewodników oraz malarz i fotograf Walery Eljasz napisał: „Powiadają, że być w Tatrach, a Morskiego Oka nie zwiedzić, znaczy tyle, co będąc w Rzymie, nie zobaczyć Papieża". Morskie Oko do dziś bije rekordy pod względem zainteresowania turystów – wokół Morskiego Oka koncentruje się aż 30 procent rocznego ruchu w Tatrzańskim Parku Narodowym (szacowanego na ok. 2,7 mln wejść), co czyni je najpopularniejszą atrakcją tego regionu. Morskie Oko leży w Dolinie Rybiego Oka i jest największe ze wszystkich, około dwustu, polodowcowych jezior tatrzańskich. Liczy sobie aż 34 i pół hektara powierzchni, wyprzedzając tym samym, niewiele mniejszy, bo też 34-hektarowy Wielki Staw Polski, położony w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Morskie Oko nie zawsze występowało pod obecną nazwą. Kiedyś funkcjonowało jako Biały Staw, prawdopodobnie dla odróżnienia od położonego po sąsiedzku – tyle że 200 metrów wyżej – Czarnego Stawu (pod Rysami), który nazwę dostał na cześć swego mrocznego charakteru – przez większą część dnia staw pozostaje zacieniony. Jeszcze inną nazwą, Morskiego Oka jest Rybi Staw, co bierze się z faktu, że Morskie Oko, jako jedno z niewielu tatrzańskich jezior, jest naturalnie zarybione. Rybny akcent pozostał teraz już tylko w nazwie doliny. Taternicy oraz starzy bywalcy górskich szlaków często skracają nazwę Morskiego Oka, nazywając je po prostu Mokiem. Tereny bliskie Morskiemu Oku przeczesywali na przełomie XIV i XV wieku poszukiwacze złota i drogich kamieni. I oni właśnie zapuszczając się w tatrzańskie lasy, odkryli ten niesamowity skarb natury. Wieść o nim rozchodziła się szybko i w kolejnych wiekach przyciągnęła podróżników i badaczy. Wielu przekonanych było, że jezioro to musi być połączone z morzem. Pierwsi twierdzili, że są w jego otchłani maszty i szczątki statków. Brali za nie zapewne potężne pnie i konary drzew, które zostały tam naniesione w naturalny sposób przez potężne lawiny, zimą zgarniające je z okolicznych zboczy. Innym dawnym przekonaniem była wiara w leżące pod wodą skarby. Nie ma dowodów, że odnajdywano tam kiedyś kosztowności. Natomiast w latach 90. XX wieku oczyszczono dno jeziora z prawie tony drobnych monet i tym podobnych rzucanych na szczęście drobiazgów. Dodajmy, że wrzucanie do naturalnych zbiorników wodnych przedmiotów, szczególnie metalowych, jest zanieczyszczaniem wody, do której wydzielają się metale ciężkie. Dostęp do tego urokliwego tatrzańskiego jeziora jest bezproblemowy, bo prowadzi tam wylany asfaltem szlak oraz jest możliwość dojechania fasiągiem aż do Polany Włosienica, z której nad brzeg Morskiego Oka zostaje już tylko półgodzinny marsz.