Właśnie w tym okresie dziecko poznaje siłę swojej woli, możliwość decydowania i przeciwstawiania się rzeczywistości.
Stopniowo, acz konsekwentnie i z rosnącą wprawą, sprawdza też zakres możliwości manipulowania rodzicami i szerokość pola stawianych ograniczeń. W tym sensie stawia jeden z pierwszych, ważnych kroków ku pełnej samodzielności. Nie jest to krok łatwy. W tym wieku dziecko nie posiada jeszcze w pełni rozwiniętej umiejętności kontrolowania własnych emocji. Łatwo zatem poddaje się huśtawce często skrajnych nastrojów z mocnym wskazaniem na gniew i złość. Mówiąc oględnie, nie ułatwia to harmonijnej współpracy na linii rodzic − dziecko.
Czego zatem możemy się spodziewać po zbuntowanym dwulatku?
Po pierwsze, ulubionymi wyrazami w jego słowniku stają się „nie!", „to moje", ewentualnie „daj!", i to także w sytuacjach dla dziecka jednoznacznie korzystnych i miłych. Po drugie, reakcje na jakiekolwiek zakazy przybierają postać wybuchów wściekłości, którym towarzyszy bogaty repertuar reakcji w postaci rzucania się, gryzienia, drapania, pokładania się, krzyku, bicia, rzucania przedmiotami, plucia jedzeniem, rozlewania napojów, odmowy jedzenia itp. Po trzecie, w opisywanym okresie pojawia się silne zainteresowanie gniazdkami elektrycznymi, kablami, koszami na śmieci, włączając w to wyrzucanie jego zawartości, oraz zainteresowanie wszelkimi innymi sferami życia, do których dostęp jest ograniczany przez rodziców poprzez zakazy. Po czwarte, wszelkie życzenia, żądania czy pragnienia w przekonaniu dziecka powinny być realizowane natychmiast. Po piąte, ujawnia się wymaganie co do przestrzegania rozbudowanej sekwencji działań w ramach codziennych rytuałów, od których nie ma odstępstwa, chyba że dwulatek zadecyduje inaczej. Po szóste, zaobserwować można sprzeczne zachowania (np. niszczenie zabawek, po którym następuje płacz z powodu ich zniszczenia). Po siódme, permanentna walka o samodzielność na każdej możliwej płaszczyźnie i o każdej porze dnia, czemu zwykle towarzyszy nieznoszący sprzeciwu komunikat „ja sam!". Dziecko domaga się więc prawa do robienia samemu tego, co staje się dla niego dostępne, jednak łączy się to z silnym lękiem przed koniecznością radzenia sobie samemu, które jest ponad jego siły.
Z drugiej strony dwulatek potrafi być bardzo silne przywiązany do rodziców i umie to w sposób rozbrajający okazywać.
Mimo to − w związku z tym, że nadal pozostaje na wczesnym etapie rozwoju − pewne kompetencje pozostają dla niego niedostępne. Maluch najczęściej bawi się jeszcze raczej obok dzieci aniżeli z nimi. Z rzadka w okolicach 30. miesiąca życia zaczyna włączać się do wspólnych zabaw. Dziecko w tym czasie nadal pozostaje silne egocentryczne. Nie potrafi przyjąć innej perspektyw niż własna lub postawić się w innym niż własne położeniu. Dlatego ma problemy z dzieleniem się, bywa uparte i nieustępliwe. Oczywiście ma to związek ze specyfiką fazy rozwojowej, w której się znajduje. To okres kluczowy dla kształtowania się u dziecka wolnej woli, poczucia własnej odrębności i autonomii. Dlatego też dziarski dwulatek chce niezależności i chce decydować. Warto mu w tym pomóc, jednak w sposób konstruktywny, nie rezygnując z rodzicielskiej kontroli. Specjaliści podpowiadają, by dawać dziecku wybór między tym, co rodzice uznają za słuszne, a tym, co również w ich ocenie pozostaje słuszne, np. gdy celem jest nakarmienie dziecka, można spytać: „Chcesz wypić soczek z butelki czy kubka?". Wybór powinien być dostosowany do poziomu rozwoju dziecka. Dziecko może wybrać, w co się ubrać, jednak dobrze zaproponować mu jedynie dwie opcje. Warto wykorzystać przywiązanie dwulatków do chronologii i rytuałów, które porządkują czynności (np. przebieg kąpieli jest ustalony − najpierw zabawki, potem główny bohater). Dzięki temu dziecko wie, co nastąpi później, czuje się bezpieczniej i pewniej. Mimo że wydaje się to niemożliwe, warto próbować kooperacji, zawierania umów, których należy następnie przestrzegać. Należy dziecko informować, co będzie się działo i jakie zachowanie w zbliżającej się sytuacji jest pożądane, a na jakie nie może ono sobie pozwolić. To powinno ułatwić dalszą współpracę. Ważne jest równie pozytywne wzmacnianie pożądanych zachowań. Chodzi o wyraźne, głośne docenienie dokonań dziecka, z których jesteśmy zadowoleni.
Trzeba pamiętać, że nieraz trudne do wytrzymania zachowania dziecka mogą być pochodną zmęczenia, przestymulowania, uczucia głodu. Należy też rozróżnić rzeczy istotne i drobiazgi. Lepiej skupić się na sprawach zasadniczych, związanych na przykład z bezpieczeństwem.
Stanowczość w przypadku niepodlegających reguł dyskusji wbrew pozorom jest zgodna z oczekiwaniami dziecka, które z jednej strony walczy o samodzielność, z drugiej potrzebuje stanowczego dorosłego. Oczywiście powyższe rady bywają trudne do realizacji. Racjonalne argumenty w przypadku dwulatków z rzadka odnoszą pożądany skutek. Specjaliści w dziedzinie psychologii rozwojowej uspokajają, że bunt dwulatka jest normalnym okresem rozwojowym dziecka. W tym zasie lepiej unikać jednak podejmowania radykalnych działań lub reagowania podobnie jak dziecko – gniewem lub agresją. Oznacza to, że okres ten najlepiej przeczekać, skupiając się przede wszystkim na zapobieganiu nieszczęśliwym wypadkom i zabezpieczeniu niebezpiecznych sfer, okazując przy tym wyrozumiałość i rozsądnie stawiając wymagania, a także wzmacniając zachowania pożądane, zwłaszcza te rutynowe i powtarzalne. Ideałem jest dążenie osiągnięcia tzw. poziomu optymalnej frustracji u dziecka, czyli równowagi między poczuciem wolności i uczuciem miłości. Dziecko musi mieć poczucie, że jest kochane, ale jednocześnie stanowczo nadzorowane przez opiekunów. Warto pamiętać, że czas buntu dwulatka jest okresem nawiązania więzi między dzieckiem a rodzicami. Właśnie wtedy pojawia się w ich wzajemnych stosunkach zalążek partnerstwa. Jednocześnie to właściwie pierwszy w życiu opiekunów etap wychowawczy, który rozpoczyna wprowadzanie dziecka w otaczający świat, rządzące nim mechanizmy, i ukazujący przysługujące w nim miejsce. Jeśli na tym etapie poddamy dziecko nadmiernej kontroli, w życiu dorosłym może to skutkować konformizmem i uległością wobec otoczenia. Jeśli zaś pozwolimy dziecku na zbyt wiele, w konsekwencji może to prowadzić w późniejszych latach do niepewności i braku zaufania.