W dzisiejszych czasach święta się nie kończą. Dania, smakołyki i przysmaki, które kiedyś były zarezerwowane na specjalne okazje, ceremonie rodzinne, uroczystości obecne są w naszym menu przez okrągły rok. Słodkości, ciasta, ciasteczka, cukierki, lizaki, batoniki, czekoladki, desery, napoje gazowane nie znikają już prawie nigdy z pola widzenia. Dodatkowo wszechobecna reklama słodzonych produktów dopełnia reszty. W przestrzeni publicznej, przed sklepami, na przystankach, w internecie, w telewizji, w kolorowych magazynach, gdziekolwiek się zwrócimy tam cukier. Ukute przed wojną przez pisarza Melchiora Wańkowicza, zatrudnionego na stanowisku doradcy do spraw promocji w Związku Cukrowników Polskich, hasło „cukier krzepi!" wydaje się także i dziś trzymać mocno.
Około 80 proc. biomasy Ziemi składa się z węglowodanów – związków zbudowanych z węgla, tlenu i wodoru – czyli cukrów. Powstają one dzięki fotosyntezie w zielonych częściach roślin, a także sinic i bakterii zielonych. Węglowodany przyjmują różną postać: cukrów prostych (glukozy, fruktozy), dwucukrów (sacharozy, laktozy) oraz cukrów złożonych, czyli polisacharydów (skrobi, glikogenu). Cukry są obecne nie tylko w produktach, które są słodkie, ale i w kaszach, ryżu czy mące. Cukrem jest występująca w mleku laktoza czy zawarta w ziemniakach skrobia. Są one konieczne do życia. Nasz mózg, by działać, wykorzystuje glukozę jako źródło energii. Stąd powstała zależność, która mówiąc łagodnie nie do końca nam służy. W toku ewolucji nasz organizm został zaprogramowany tak, aby korzystać z cukru, jeśli tylko jest dostępny. Przez większość trwania gatunku ludzkiego był on jednak w naszym zasięgu tylko w ograniczonym zakresie. Obecnie spożywamy cukier w stopniu nigdy wcześniej nie spotykanym. Oznacza to, że łatwo o jego przedawkowanie. Organizm o wadze 70 kg może zmagazynować w swoich komórkach około 400 g węglowodanów. Tylko 4 g krąży w jego układzie krwionośnym w postaci łatwo dostępnej energii. Reszta trafia do wątroby i mięśni. Jeśli ich zasoby są pełne, wszelka nadwyżka w przyjmowanych cukrach zamieniana jest w tłuszcz. To dlatego cukier powoduje między innymi otyłość i otłuszczanie narządów wewnętrznych, w tym serca i nerek, utrudniając tym samym ich prawidłowe funkcjonowanie.
Otóż dla organizmu cukier jest większym kłopotem aniżeli przyjemnością. O ile z cukrami złożonymi, które występują w zbożach i ziemniakach radzimy sobie raczej dobrze, o tyle cukry proste możemy przyjmować jedynie w małych ilościach. Dlaczego? ponieważ stanowią obciążenie dla wątroby, która magazynuje glikogen, a także trzustki, która reguluje poziom glukozy we krwi. Jeśli wątroba nie jest w stanie poradzić sobie z nadmiarem glikogenu, nadpodaż cukru prowadzi do odkładania się tkanki tłuszczowej. Otyłość z kolei oznacza zwiększone obciążenie stawów oraz wyższe ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia.
Po zjedzeniu słodyczy, chwilę po początkowym ożywieniu, odczuwamy znużenie. Dzieje się tak, ponieważ nasza trzustka wydziela insulinę, hormon obniżający stężenie cukru we krwi. Jednak mózg dopomina się następnej dawki cukru, co popycha nas do dalszej konsumpcji. W efekcie wpadamy w huśtawkę wyrzutów insuliny i nawrotów wilczego apetytu.
Wykazano, że sprzyja nawet rozwojowi nowotworów. Przeprowadzone w USA badania dowodzą, że wśród ludzi pijących przynajmniej dwa razy w tygodniu słodzone napoje prawdopodobieństwo zachorowania na raka trzustki jest o 87 proc. wyższe. Cukier z jednej strony nadmiernie obciąża wspomniany gruczoł, z drugiej dostarcza pożywki dla komórek rakowych. Spożywanie cukru negatywnie wpływa również na skórę. Pewna część jego cząsteczek po dostaniu się do krwi łączy się z białkami. Proces ten nazywany jest glikolizą. Powstałe na skutek tego procesu nowe struktury molekularne osłabiają sprężystość tkanek w ciele, w tym również komórek skóry. Mówiąc prościej, im większe stężenie cukru we krwi, tym szybciej się starzejemy. W dyskusji o zagrożeniach płynących ze spożycia cukru, często zapominamy o jego podstawowym negatywnym wpływie. Cukier przecież osadza się na zębach, zwiększając ryzyko wystąpienia próchnicy i to dużo bardziej niż inne produkty.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, aby dzienne spożycie cukru nie przekraczało 10 proc. całkowitych potrzeb energetycznych. Dlatego rekomenduje zmniejszenie go nawet do 5 proc. w celu uzyskania znacznych korzyści zdrowotnych. Zakładając, że osoba dorosła powinna przyjmować 2000 kcal dziennie, 10 proc. z nich równa się 50 g cukru, czyli około 10–12 łyżeczek. Dietetycy są jednak zdania, że najkorzystniej dla naszego zdrowia byłoby, gdyby stanowił on poniżej 5 proc. całodziennej energii, którą czerpiemy z diety.
A co mówią dane na temat tego, ile cukru w rzeczywistości spożywamy? Z danych zebranych przez Główny Urząd Statystyczny spożycie cukru w przeliczeniu namieszkańca wynosi obecnie 42,3 kg rocznie. Oznacza to, że dzień w dzień spożywamy średnio 23 łyżeczki cukru. Badanie przeprowadzone na zlecenie Narodowego Funduszu Zdrowia wykazało, że w latach 2008–2017 konsumpcja cukru w Polsce wzrosła o 6,1 kg. Jedyną pocieszającą informacją z raportu jest ta mówiąca o spadku spożycia cukru nieprzetworzonego, co jednak może być spowodowane odchodzeniem od gotowania w domu. Natomiast wzrosło spożycie cukru dodanego, ukrytego w gotowych produktach, takich jak słodzone napoje czy przekąski. Sytuację pogarsza także i to, że nadmierne spożycie cukru dotyczy również, a może przede wszystkim, dzieci. Kompleksowe badania porównawcze przeprowadzone w ośmiu krajach Unii Europejskiej w grupie dzieci w wieku od roku do 3 lat ujawniły, że roczne dziecko spożywa dziś średnio 65 g cukru dziennie, co pokrywa 30 proc. całodziennej energii pochodzącej z diety, a 3-latek przyjmuje aż 83 g, czyli 17 łyżeczek czystego cukru dziennie.
Oczywiście głównym jego źródłem są słodycze, ale nie tylko. Cukier znajduje się także w niesłodkich, pikantnych czy słonych produktach. Za dobry przykład mogą tu posłużyć gotowe sosy do potraw. W 100 ml takiego sosu może znaleźć się nawet 16–20 g cukru, czyli 3–4 łyżeczki. W dodatku mało który amator tego rodzaju produktów poprzestaje na wspomnianej ilości. Cukier może ukrywać się pod różnymi nazwami. Jest ich kilkadziesiąt. Oto kilka przykładów: cukier trzcinowy, syrop glukozowo-fruktozowy, syrop z agawy, cukier inwertowany, sacharoza, fruktoza, melasa, syrop ryżowy czy syrop kukurydziany. Są to po prostu inne nazwy cukru.
Ostatecznie co może się nam stać po zjedzeniu cukierka? Dietetycy z całą mocą podkreślają – cukier to produkt, który nie wykazuje żadnej wartości odżywczej, a tylko dostarcza organizmowi tzw. pustych kalorii. Jak wiemy puste kalorie to termin odnoszący się do produktów spożywczych zawierających duże ilości kalorii w postaci cukrów prostych, tłuszczu, alkoholu. Produkty tego typu powodują krótkotrwały przypływ energii, jednakże mają niską wartość odżywczą. Mimo że zawierają jedynie energię, nie wystarczają do przeżycia. François Magendie przeprowadził i opisał w piśmie „Précis élémentaire de Physiologie" eksperyment, w którym dowiódł, że jedzenie jedynie cukru i oliwy z oliwek lub masła prowadzi do śmierci badanych zwierząt w ciągu 30–40 dni.
Liczne badania naukowe pokazują, że podwyższone spożycie cukru może prowadzić do cukrzycy typu II, chorób układu sercowo-naczyniowego, nadwagi, otyłości, próchnicy zębów, niedoborów składników mineralnych i witamin. Słodzone produkty na ogół posiadają zerową wartość odżywczą, co oznacza, że nie wnoszą do diety dziecka żadnych składników niezbędnych do jego prawidłowego funkcjonowania i rozwoju. Jakie są tego efekty? W Polsce otyłość dotyczy już 13 proc. chłopców oraz 5 proc. dziewcząt, a nadwaga – aż 44 proc. chłopców i 25 proc. dziewcząt. Te dane powinny być dla wszystkich alarmujące.
Oczywiście radykalnie ograniczyć cukier w diecie. W tym celu należy: