Gęste śmietanowe, z zasmażką, pełne tłustego mięsa nie powinny być naszym pierwszym codziennym wyborem, choć odświętny żurek jeszcze nikomu nie zaszkodził. Starajmy się sięgać po zupy z jak największą ilością warzyw, najlepiej świeżych i ugotowanych al dente. Dzięki temu dostarczymy sobie sporą ilość węglowodanów złożonych, błonnika i witamin. Unikajmy też nadmiaru tak zwanych wypełniaczy w postaci białego ryżu czy makaronów, dodawajmy je w małych ilościach, a najlepiej zastępujmy kaszami.
Bulion zamiast kostki
Kostka rosołowa, wydawać by się mogło, to wspaniały wynalazek. Nadaje potrawom smak i aromat, niewiele kosztuje i każdy potrafi rozpuścić ją w wodzie, tworząc pachnący bulion. Jednak taki bulion instant to w rzeczywistości zazwyczaj głównie glutaminian sodu i parę innych chemicznych dodatków, które nie wpłyną pozytywnie na nasz układ pokarmowy.
Starajmy się zatem wybierać kostki, które są ekologiczne, najlepiej wegańskie i składają się ze sproszkowanych suszonych warzyw, ziół i naturalnych przypraw. Możemy też przyrządzić bulion w domu. Wymaga to wprawdzie trochę czasu i zaangażowania, ale będziemy mieć produkt, który bez uszczerbku dla walorów smakowych można zamrażać. Poporcjowany, zamrożony bulion mięsny lub warzywny będzie stanowił wygodną i zdrową bazę dla naszych zup.
Dieta sokowa jest niezwykle popularna i uznawana za skuteczną w walce z nadprogramowymi kilogramami. Menu składające się z samych zup działa podobnie, ale jest mniej obciążające dla żołądka, nie podnosi tak poziomu insuliny jak owoce oraz daje większe uczucie sytości. Na pewno nie jest to jadłospis długoterminowy, ale świetnie się sprawdzi, jeśli chcemy oczyścić organizm po obfitych świętach czy uzyskać płaski brzuch na wielkie wyjście.
Nie trzeba oczywiście ograniczać całej diety jedynie do płynnych posiłków, aby w pełni wykorzystać korzyści zdrowotne i odchudzające wynikające ze spożywania zup. Warto jednak włączyć je do codziennego jadłospisu. Badanie opublikowane w czasopiśmie „Appetite" wykazało, że jedząc zupę jako pierwsze danie obiadowe, w naturalny sposób spożywamy potem mniej na drugie, dzięki czemu ogółem obcinamy około 20 proc. kalorii z dwudaniowego posiłku, przy czym nie czujemy się mniej syci. W porównaniu do stałych pokarmów, takich jak pieczywo, krakersy, sery czy owoce, zupy nie tylko są mniej kaloryczne, ale i hamują apetyt.
Naukowcy twierdzą, że kluczowe znaczenie ma tekstura. Chociaż płyny znikają z naszego żołądka szybciej niż pokarmy stałe, to konsystencja zup sprawia, że na dłużej zapewniają one nam uczucie sytości.
Badanie opublikowane w „European Journal of Clinical Nutrition" wykazało, że gładka zupa, na przykład krem z dyni, ma przewagę nad zawiesistymi potrawami typu jarzynowa czy barszcz ukraiński, bo jej tekstura sprawia, że dłużej jesteśmy najedzeni.
Im wolniej jemy, tym szybciej się najadamy. W przeciwieństwie do koktajli, które można wciągnąć przez słomkę w zaledwie kilka minut, zupy na ogół spożywamy wolniej – popijając lub nabierając łyżką. A od dawna wiadomo, że im wolniejsze spożywanie posiłków, tym łatwiej nam poczuć się najedzonymi, nawet jeśli dostarczymy organizmowi mniej kalorii.
Jeśli staniemy się miłośnikami zup, to na pewno po jakimś czasie odczujemy utratę kilku centymetrów, poprawimy trawienie i samopoczucie.