Pracownicy japońskich korporacji ćwiczą unoszenie kącików ust w górę przed ekranem komputera. Trenują aż do momentu, gdy odpowiedni program uzna wynik ich wysiłków za zadowalający. W założeniu ma to pomóc w kontaktach z klientami i rozładowywać napiętą atmosferę. Jak wiadomo, uśmiech w kulturze azjatyckiej pełni szczególną rolę w kształtowaniu i harmonizowaniu stosunków międzyludzkich. Niepisane, tradycyjne zasady nakazują mieszkańcom Azji maskowanie „złych emocji" w postaci smutku czy złości. Jednak dzisiejsza kariera „uśmiechu komercyjnego" ma inne, nietradycyjne źródło. Badania behawioralne udowodniły, że utrzymywanie na twarzy czysto mechanicznego uśmiechu jest odbierane przez nasz mózg jako pozytywny sygnał zadowolenia, pod wpływem którego zaczynamy czuć się lepiej. Stanowi to potwierdzenie tezy, jaką sformułował amerykański psycholog Daryl Bem, zgodnie z którą nasze stany emocjonalne dostosowują się do naszych zachowań.
„Nie śmiejemy się zatem dlatego, że jesteśmy weseli. Przeciwnie: jest nam wesoło, ponieważ się uśmiechamy" − przekonuje Bem. Wymuszony śmiech jest jedną z najpopularniejszych masek, których możemy użyć w kontaktach międzyludzkich. Inny amerykański uczony, Paul Eckman, zaproponował typologię obejmującą jego kilkanaście odmian; głównie fałszywych. Czym się jednak różni śmiech wymuszony od autentycznego?
Zdaniem badaczy, spontaniczny, szczery uśmiech zazwyczaj jest krótki i trwa około dwóch sekund. Uśmiech nieszczery potrafi być pięć razy dłuższy. Jeśli nie chcemy okazać naszych prawdziwych emocji, to najczęściej uśmiechamy się asymetrycznie, zatem inaczej niż gdy śmiejemy się w sposób niekontrolowany, czyli „od ucha do ucha". Uśmiech należy do tych sygnałów emocjonalnych, którym podlegamy nie tylko my sami, ale również podlega mu nasze otoczenie. Mamy naturalną tendencję do odwzajemniania czyjegoś uśmiechu, choćby w minimalnym stopniu. Jeśli obserwujemy kogoś bardzo rozbawionego, często pytamy o przyczynę takiego stanu, jednocześnie niemal automatycznie już trochę się uśmiechając. Oczywiście robimy tak dlatego, że spodziewamy się usłyszeć coś bardzo zabawnego albo też czujemy, że wypada pośmiać się razem. Tego rodzaju reakcje w potocznej świadomości opisują językowe zwroty tj. „zaraźliwy śmiech". Profesor Michael S. Gazzaniga z Uniwersytetu Kalifornijskiego nazywa to „zaraźliwością emocjonalną". Nawet niezauważalny dla oka, bo trwający 30 milisekund, widok uśmiechniętej twarzy, wywołuje naszą reakcję mimiczną − podobnie jak w przypadku donośnego rechotu osoby będącej w naszym otoczeniu. Po krótkim czasie, głośno okazywana wesołość potrafi udzielić się i nam.
Wysyłanie negatywnego przekazu wywołuje trudne do zniwelowania reakcje. Słowo „nie", któremu towarzyszą negatywne nastawienie emocjonalne, zmarszczenie brwi, grymas, podniesiony głos sprawia, że u rozmówcy pojawia się niepokój lub poirytowanie. W związku z tym automatycznie spada zaufanie i chęć do współpracy z nadawcą takiego komunikatu. Zdaniem Barbary Fredrickson, w tego rodzaju sytuacji nasz mózg potrzebuje co najmniej trzech silnych, pozytywnych emocji dla zneutralizowania skutków użycia jednego negatywnego wyrażenia. Jeśli chcemy, by nasze życie uczuciowe i zawodowe rozwijało się w pożądanym kierunku, musimy unikać nadużywania negatywnych, dezaprobujących komunikatów. Czy w takim razie możemy wpłynąć na własny nastrój? Czy możemy sterować własnymi emocjami?
uśmiech techniczny
jeśli jesteście w dołku, czujecie się przygnębieni i zniechęceni, spróbujcie uśmiechać się mechanicznie. Pod wpływem sygnału „uśmiecham się" mózg zareaguje przypływem pozytywnych emocji i lepszym samopoczuciem. W razie kłopotów z utrzymaniem technicznego uśmiechu, eksperci podpowiadają, by wsunąć koniec języka pomiędzy przednie zęby. W ten sposób zniwelujecie stres, zdenerwowanie, wprawiając się w dobre samopoczucie.
jesteś zwycięzcą
daj szansę swojemu ciału, by poczuło to, co odczuwają ludzie sukcesu. Stań wyprostowany i rozluźnij ramiona. Poruszaj głową tak, by rozluźnić mięśnie szyi. Oddychaj miarowo, kierując powietrze w dół brzucha. Po dziesięciu wydechach wyrzuć ramiona w górę i unieś czoło. Wyobraź sobie, że właśnie zwyciężyłeś bieg na 100 metrów, zdobyłeś wierzchołek K2 albo otrzymałeś Oscara. Dodaj do tego szeroki uśmiech. Twój mózg dopowie sobie całą resztę. Całość powtarzaj kilkakrotnie wciągu dnia, zwłaszcza gdy zbliża się jakaś trudniejsza, wymagająca sytuacja.
poranna mantra
wystarczy, że rano po przebudzeniu zaczniesz powtarzać sobie „dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry!". Powtarzaj aż do skutku. Mantrę można praktykować we dwoje, we troje lub w całej grupie. Zamiast „dzień dobry" można użyć dowolnego, równie optymistycznie nacechowanego zwrotu.