Przez Super User dnia piątek, 13, grudzień 2019
Kategoria: Zdrowie

Czego nam trzeba, by cieszyć się długowiecznością

Ludzie żyją dziś dłużej, choć można zapytać, czy lepiej? Czy te „dodatkowe" lata pod względem jakości życia na pewno możemy uznać za dobre? Co zrobić, by takie były? W społeczeństwach zachodnich staje się to z wolna jednym z ważniejszych problemów do roz­wiązania. Według danych statystycznych za chwilę po raz pierwszy w historii USA będzie żyło więcej osób powyżej 60. roku życia niż w wieku poniżej 18 lat. Co trzecie dziecko urodzone dziś w Wielkiej Brytanii dożyje swoich 100. urodzin. Zachodzące zmiany demograficzne prowokują pytania dotyczące kwestii związanych ze zdrowiem, poczuciem zado­wolenia z życia i ogólnym dobrostanem psychicznym u osób po 60. roku życia. Zdaniem niektórych na wszystkie te kwestie wpływa korzystnie jeden pro­sty czynnik – kontakty z dziećmi i młodymi ludźmi. Niestety nietrudno zauważyć, że współczesne społe­czeństwo raczej separuje od siebie różne pokolenia i roczniki, aniżeli daje szanse ich zbliżenia. Można powiedzieć, że w niektórych przypadkach mamy do czynienia z generacyjną segregacją pomiędzy eme­rytami i młodymi dorosłymi. Jak wykazały bada­nia przeprowadzone niedawno w Wielkiej Brytanii, w latach 2012–2018 szanse dziecka na zamieszka­nie w pobliżu osoby powyżej 65. roku życia spadły z 15 proc. do 5 proc.

Coraz trudniej nie tylko o międzypokoleniowe przyjaźnie, ale i jakiekolwiek społeczne kontakty. Dlaczego są one tak ważne? I w jaki sposób mogą wpływać na zdrowie starszych osób?  

W roku 1938, w czasach Wielkiego Kryzysu w USA, rozpoczęto badanie zdrowia wybranych 268 studen­tów Uniwersytetu Harvarda. Kontynuowano je przez następne 80 lat, obejmując z czasem także partne­rów życiowych oraz potomstwo badanych. Celem eksperymentu, znanego jako Harvard Study of Adult Development albo badanie Granta, było wyśledzenie, jakie czynniki decydują o zdrowym, długim i szczę­śliwym życiu. Na czym polegało jego główne odkry­cie? Badanie dostarczyło podstaw, by uznać, że to relacje społeczne wpływają w kluczowy sposób na zdrowie fizyczne i psychiczne ludzi starszych, w tym relacje z młodszym pokoleniem. Pokrywa się to z obserwacjami psychoterapeutów, które mówią, że osoby w średnim wieku lub starsze, inwestujące swój czas i energię w opiekę nad następnym pokoleniem, są bardziej szczęśliwe niż te, które tego nie robią. Przyjaźnie międzypokoleniowe przynoszą znaczące korzyści także młodym ludziom. W jednym z najbar­dziej znanych badań poświęconych odporności pró­bowano odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektóre dzieci rozwijają się dobrze pomimo przeciwności, a inne nie. Poddano obserwacji grupę prawie 700 osób z Kauai na Hawajach w okresie od 1. do 40. roku życia. Po czterech dekadach stało się jasne, że dzieci, które borykały się z przeciwnościami, ale rozwijały się pra­widłowo, wyróżniało dodatkowe wsparcie jednego opiekuna – często dziadka lub starszego członka społeczności.

Dzieci, którym się udało pokonać rozmaite problemy zdrowotne cechowała bliska więź z co najmniej jedną kompetentną, stabilną emocjonalnie osobą, która była wrażliwa na ich potrzeby – dziadków, wujków, ciotek, starszego rodzeństwa

Jak się okazało odporność szła w parze ze zdolno­ścią nawiązywania i podtrzymywania więzi z takimi „dodatkowymi" rodzicami, którzy dysponowali potrzebnym dziecku czasem i emocjonalnym wspar­ciem. Oczywiście nie zawsze żyliśmy w warunkach wzajemnego (nie tylko przestrzennego) oddalenia i segregacji. W przeszłości rodzice, dzieci i dziad­kowie często mieszkali i pracowali razem. Obecnie w USA mamy do czynienia z funkcjonowaniem całych wspólnot emerytalnych, co oznacza, że seniorzy także pod względem geograficznym żyją w innych miejscach niż ludzie od nich młodsi. W rezultacie zanikają obszary, sytuacje, przestrzenie, które łączy­łyby różne pokolenia. Co ciekawe, dwie największe grupy w społeczeństwie amerykańskim, które twier­dzą, że są najbardziej samotne, to młodzi i seniorzy. Pogłębiająca się separacja prowadzi do coraz więk­szego ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek. Dzieje się tak m.in. dlatego, ponieważ starość przestaje być kojarzona z doświadczeniem i roztrop­nością, a zaczyna być synonimem wysokich kosztów opieki zdrowotnej, chorób, słabości i samotności. Paradoksalnie na początku XX w. skojarzenia takie budził raczej wiek dziecięcy. W USA w roku 1900 około 25 proc. dzieci umierało przed ukończeniem 5. roku życia, a wiele innych przed 12. rokiem życia. Śmierć nie była zatem zarezerwowana dla pode­szłego wieku.

Dlatego coraz częściej w dyskusjach dotyczących długowieczności pojawia się postulat tworzenia aktywności i miejsc dla międzypokoleniowych spotkań oraz współpracy, które przełamywałyby istniejące podziały międzypokoleniowe  

Powstają organizacje pomagające w nawiązywaniu kontaktów seniorów z dziećmi. Amerykańska organi­zacja Encore.org łączy przechodzących na emeryturę dorosłych ze stowarzyszeniami non-profit, aktywizu­jąc ich do rozmaitych działań społecznych. Singapur inwestuje 3 mld dolarów, aby tworzyć bardziej spójne społeczeństwo oparte na „międzypokoleniowej har­monii" poprzez budowę placówek opieki zdrowotnej łączących osoby starsze i dzieci, aby „zmaksymalizo­wać możliwość interakcjimiędzypokoleniowych". W Wielkiej Brytanii organizacja charytatywna Cares Family inicjuje spotkania towarzyskie dla osób w każdym wieku, młodych i osób starszych, takie jak imprezy taneczne, kluby kulinarne, wspólne posiłki. Tego rodzaju programy pomagają zarówno młod­szym, jak i starszym pełniej korzystać z oferty miej­scowości, w których mieszkają. Wielu młodych przy­bywa do dużych miast, aby mieć dostęp do lepszej pracy, bogatszej oferty kulturalnej czy uczelni wyż­szych. Niejednokrotnie taka radykalna zmiana miej­sca zamieszkania i środowiska kończy się samotno­ścią lub zamknięciem w wąskim kręgu podobnych do siebie osób. Z kolei ludziom starszym często wydaje się, że wiele przestrzeni jest dla nich niedostęp­nych i obcych, bo zostały opanowane przez młodsze pokolenie.

Kontakty z młodymi, wspólne inicjatywy w rodzaju klubów książki, filmowych, rękodzieła
czy kulinarnych mogą być sposobem na oswajanie nowych miejsc raz nawiązanie kontaktów 

W stereotypowych wyobrażeniach młodych ludzi niewiele ich łączy z seniorami. Badania z udzia­łem przedstawicieli pokolenia millennialsów, czyli urodzonych na przełomie wieków, pokazują, że 8 na 10 z nich chciałoby zwolnić tempo życia. Można więc uznać, że dążą oni do zrównoważonego życia, w którym nie dominuje praca, jest czas na wycisze­nie oraz własne zainteresowania. Podobne aspira­cje mają osoby w grupie 65+. Problemem nie jest zatem brak wspólnego mianownika, ale wzajemna izolacja, brak bliskich i pogłębionych relacji, które zapewniałyby stałą wymianę cennych międzypoko­leniowych doświadczeń, spostrzeżeń oraz wiedzy.