„Jak zwalczać wolne rodniki?", „jak się chronić przed wolnymi rodnikami?", „wolne rodniki, niszczyciele organizmu" – to tylko próbka codziennych przekazów dotyczących gróźb z nimi związanych. Eksperci przekonują nas, że wolne rodniki to samo zło, z ich powodu starzejemy się, źle wyglądamy i fatalnie się czujemy. Mało kto jednak zadaje sobie trud wyjaśnienia, czym właściwie są wolne rodniki i dlaczego mamy się przed nimi chronić?
Wolne rodniki to w rzeczywistości cząsteczki organiczne, które zostały pozbawione jednego elektronu
Przeważnie każdy atom tlenu ma na swojej ostatniej orbicie parzystą ilość elektronów. Istnieją jednak przypadki, kiedy na tej orbicie brakuje jednego elektronu. Taka „wybrakowana" cząsteczka tlenu szuka okazji do jak najszybszego uzupełnienia braku kosztem innych atomów. Atom tlenu, któremu brakuje jednego elektronu nazywany jest wolnym rodnikiem. Zabiera on elektrony nie tylko innych atomów tlenu, ale każdej innej substancji, w tym na przykład białka. Jeden wolny rodnik nie jest zagrożeniem, biorąc jednak pod uwagę, że w organizmie mamy ich tysiące, zdaniem naukowców oznacza to poważny problem, ponieważ w powszechnym przekonaniu niszczą one komórki oraz ich DNA. Skąd jednak biorą się wolne rodniki? Odpowiedźjest prosta. Powstają w czasie oddychania. Kiedy tlen przetwarzany jest na energię, część cząsteczek tlenu wymyka się, tworząc wolne rodniki tlenowe. Nawet 5 proc. wdychanego przez nas tlenu może przemieniać się w wolne rodniki. Oczywiście istnieją sytuacje, kiedy ich produkcja ulega zwielokrotnieniu – palenie papierosów, picie alkoholu, zanieczyszczone powietrze, stres, zła dieta, choroby, przewlekłe leczenie, przyjmowanie dużej ilości leków, ale także intensywny wysiłek fizyczny. Zgodnie z panującym przekonaniem podkradanie przez wolne rodniki elektronów od innych substancji prowadzi do przyspieszenia procesu starzenia, jak również do wielu ciężkich chorób. Dlaczego? Ponieważ ich działanie może wpływać na zmianę DNA komórek oraz ich mutację, a to w konsekwencji prowadzi do powstawania nowotworów. Ponadto wolne rodniki niszczą lipidy oraz uszkadzają naturalną błonę ochronną naskórka. Pod ich wpływem elastyczność naszej skóry może się znacznie obniżyć, w efekcie czego powstają głębokie zmarszczki. Na listę dolegliwości spowodowanych wolnymi rodnikami wpisuje się również: demencję starczą, udar mózgu, zaćmę, egzemę, cukrzycę, astmę, miażdżycę, zawał serca, wrzody żołądka. Jednak wolne rodniki nie zawsze oddziałują negatywnie. Ich niewielka ilość w organizmie wydaje się całkiem pożądana. Na przykład wtedy, gdy wytwarzają je nasze białe krwinki, chcąc zwalczyć atakującego organizm wirusa.
Specjaliści wskazują w odpowiedzi na dietę. Powinna być ona oparta na antyoksydantach, czyli związkach posiadających zdolność neutralizacji wolnych rodników. Jednym z najskuteczniejszych antyoksydantów jest witamina C. Najwięcej antyoksydantów znajdziemy w owocach, warzywach oraz przyprawach, takich jak porzeczki, aronia, jeżyny, curry, cynamon, jabłka, truskawki, buraki, szpinak, jarmuż, zielona herbata, orzechy oraz gorzkie kakao. Dieta antyoksydacyjna polega zatem na spożyciu większej ilości warzyw i owoców w porównaniu do innych artykułów spożywczych. To w połączeniu z wysiłkiem fizycznym ma zagwarantować pożądany efekt. Warto jednak wspomnieć o eksperymentach, które podważyły powszechny pogląd mówiący, że procesy utleniania (oksydacji) są odpowiedzialne za proces starzenia, a witaminy pozwalają zachować młodość. Profesor David Gems, zastępca dyrektora Institute of Healthy Aging na University College London, przeprowadził badania na obleńcach – robakach często wykorzystywanych do studiów nad biologicznym podłożem starzenia. Ich celem było sprawdzenie teorii, zgodnie z którą nagromadzenie uszkodzeń komórek spowodowanych oksydacją, czyli odbieraniem elektronów przez inne aktywne chemicznie cząstki (np. rodniki), stanowi główny mechanizm przyspieszający proces starzenia.
Oksydacja prowadzi bowiem do niszczenia lipidów, białek, fragmentów DNA i innych kluczowych składowych komórki, co po pewnym czasie prowadzi do uszkodzenia tkanek i narządów, w rezultacie upośledzając funkcjonowanie całego organizmu
By to zweryfikować, Gems zmodyfikował genetycznie doświadczalne robaki, tak aby przestały wytwarzać określone enzymy działające jak naturalne przeciwutleniacze unieszkodliwiające rodniki. Jak się można było spodziewać, w sytuacji braku antyoksydantów poziom rodników w ciałach poddanych eksperymentowi obleńców gwałtownie wzrósł. Co zaskakujące, zmutowane robaki nie umierały jednak przedwczesną śmiercią. Mało tego. Żyły w najlepsze tak samo długo jak przed mutacją. Nie wytwarzały przeciwutleniaczy, w ich ciałach gromadziły się rodniki, doznawały uszkodzeń spowodowanych utlenieniem i miały się nieźle. Obserwacje płynące z doświadczenia Gemsa, potwierdziły badania prof. Arlana Richardsona na myszach, a następnie badania prof. Rochelle Buffenstein nad golcami. Podważyły one koncepcję uszkodzeń oksydacyjnych jako mechanizmu starzenia, a także zalecenia sugerujące konieczność przyjmowania wysokich dawek antyoksydantów w postaci witamin. Oznacza to, że starzenie jest procesem znacznie bardziej złożonym, niż dotychczas sądzono. Potwierdzili to niedawno naukowcy z Uniwersytetu McGill w Kanadzie, którzy wykazali, że wolne rodniki poprzez specyficzne oddziaływanie na przebieg apoptozy (czyli zaprogramowanej śmierci komórki) mogą wzmacniać (sic!) mechanizmy obronne komórki i przedłużać jej życie, a tym samym walczyć ze skutkami starzenia. Oznacza to, że dotychczasowa teoria, która mówi o roli wolnych rodników, nie jest do końca zgodna z prawdą, a być może nawet całkowicie błędna. Bardzo możliwe, sugerują naukowcy, że produkcja wolnych rodników rośnie wraz z wiekiem, stanowiąc mechanizm obronny przed starzeniem się organizmu a nie jego katalizator.